W dniu 24 marca 1945 r. nad Bugiem w Gródku został zamordowany przez UB-owców 24-letni partyzant.

16th Apr 2025   Bogusław Niemirka

„Zastrzelili go z jego ‘Visa’
i wrzucili go do Bugu …
choć wyciągną go z Bugu
nie będzie już do nas strzelał”
(fragm. wiersza Czesława Białowąsa Przyłapali go z pistoletem)

W dniu 24 marca 1945 r. nad Bugiem w Gródku został zamordowany przez UB-owców 24-letni partyzant. Został on zastrzelony katyńskim sposobem w tył głowy. Oprawcy wrzucili ciało do rzeki, zwłoki wypłynęły po miesiącu na powierzchnię. Rodzina pochowała potem ciało na cmentarzu parafialnym w Jabłonnie Lackiej. Nigdy nie podejrzewałem, że ta tragiczna śmierć stała się poetycką inspiracją dla jednego poety, który po latach epizod zabójstwa partyzanta przez UB nad Bugiem poetycko opisał w zbiorze wierszy „Świadectwa chorej pamięci” opublikowanym w miesięczniku Odra” w 1981 r.
Zamordowanym był Leopold Niemirka - rodzony brat mego dziadka, autorem zamieszczonego w tytule wiersza - Czesław Białowąs, w drugiej roli agent Urzędu Bezpieczeństwa.

Od lat odtwarzam historie żołnierzy i partyzantów pochodzących z powiatu sokołowskiego. Los członka mojej rodziny Leopolda Niemirki (31 XII 1920-24 III 1945) jest przypadkiem szczególnym.
Leopold był synem Franciszka Niemirki i Sabiny z Kalickich. Urodził się w rodowych Niemirkach gm. Jabłonna Lacka w końcu 1920 r. Matka Sabina zmarła przedwcześnie na zapalenie płuc w 1932 r. ojciec Franciszek zmarł w 1940 r. Leopold był ich najmłodszym synem.
W okresie okupacji Leopold mieszkał w starym domu z rodziną brata Mieczysława. Z opowieści rodzinnych wynika, że był zaprzysiężonym członkiem Armii Krajowej, kolegą Kazimierza Wyrozębskiego „Sokolika”, pochodzącego z tej samej wsi. Leopold uczestniczył z „Sokolikiem” w akcjach bojowych przeciwko Niemcom, pamiątką z tych czasów była przestrzelona dłoń. W lecie 1944 r. w czasie akcji „Burza” uczestniczył w koncentracji oddziałów AK w lasach repkowskich aż do rozpuszczenia oddziałów. Wrócił do domu w Niemirkach po 3 miesiącach. W tym czasie pod osłoną sowieckich bagnetów instalowała się władza „ludowa”. Pierwszą czynnością komunistycznej władzy było ogłoszenie poboru do szeregów II armii wojska polskiego. W drobnoszlacheckich wsiach na Podlasie pobór do komunistycznego wojska został zbojkotowany.
Pierwsze fale aresztowań żołnierzy AK ominęły Leopolda. W zimie z 1944 na 1945 r. przebywał w domu w Niemirkach. Szczęśliwa passa szybko się skończyła. Ok. 22 III 1945 r. został przypadkowo aresztowany w Jabłonnie Lackiej. Dzień wcześniej w Jabłonnie oddział partyzancki Stanisława Białowąsa „Boruty” zlikwidował komendanta posterunku MO, w strzelaninie zginęła też Rosjanka telegrafistka. Reakcją na to zdarzenie była obława grupy funkcjonariuszy UB i kompanii Wojsk Wewnętrznych, które zjechały do Jabłonny. Leopold w odświętnym ubraniu wybierał się wtedy z Niemirk do Dzierzb do narzeczonej (mieli wziąć w niedługim czasie ślub) i nic nie wiedział o przybyciu wojska do Jabłonny. Przechodząc przez Jabłonnę Lacką skrótem przez posesję Cypriana Tomasiuka. został tam ujęty i poddany śledztwu. W trakcie przesłuchiwania na posterunku MO był przez dwa dni straszliwie bity, do rodziny doszły potem wieści, że jabłoński milicjant donosił tylko wiadra wody do jego cucenia. Prawdopodobnie UB-owcy uszkodzili mu kręgosłup, gdyż nie był już w stanie potem chodzić. UB-owcy byli zorientowani, że wcześniej należał do AK i skąd się wywodzi. Równolegle aresztowano drugiego młodego Ak-owca syna młynarza z Gałek, ale zdołał on pierwszego wieczora zbiec.
W dniu 24 marca 1945 r. UB-owcy wrzucili Leopolda na furmankę i dowieźli już w nocy do Gródka. Tam nad brzegiem Bugu na tzw. młynisku dobili go strzałem w tył głowy, a ciało wrzucili do rzeki. Przedtem ściągnęli z niego odświętne bryczesy i buty „oficerki” (siostra zamordowanego rozpoznała je potem u UB-owskiego podoficera pochodzącego z Rogowa).
Ciało Leopolda wypłynęło po kilku tygodniach na powierzchnię rzeki. Rybacy z Gródka wyciągnęli wtedy zwłoki z rzeki. Ktoś powiadomił jego brata Mieczysława, który zwłoki przywiózł do Niemirk. W pamięci rodzinnej pozostał ten szczegół, że przód czaszki był roztrzaskany (efekt strzału w tył głowy - podobną techniką mordowano w Katyniu i Starobielsku). Plecy zamordowanego były jedną wielką raną. Stary proboszcz jabłoński Aleksander Fijałkowski polecił wówczas pochować Leopolda, jak to wtedy powiedział: „w żołnierskim piaseczku”, tj. na tzw. kwaterach żołnierskich w środkowej części cmentarza jabłońskiego (są tam trzy żołnierskie pochówki z lata 1944 r.). Pogrzeb odbył się w dniu 23 kwietnia 1945. Po 30 latach spoczął obok niego w tym samym grobie brat Mieczysław (mój dziadek).
W trakcie swych kwerend historycznych szukałem długo w źródłach z epoki, czy śmierć Leopolda Niemirki była odnotowana w materiałach czy raportach Urzędu Bezpieczeństwa. Okazuje się jednak, że w pierwszym okresie działania Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Sokołowie Podlaskim na przełomie 1944/1945 r. niewiele sporządzano dokumentów, a z tego co nawet sporządzono to niewiele trafiło do polskich archiwów. Podstawowa ich część znajduje się zapewne dalej w archiwach rosyjskich, ale te archiwa nie są dostępne dla polskich historyków.
W końcu w czytelni IPN w Warszawie w jednym zestawieniu sokołowskiego UB z 1948 r. zawierającego także spis interesujących funkcjonariuszy UB zdarzeń z kilku wcześniejszych lat, znalazłem jedną wzmiankę, że na wiosnę 1945 r. z rzeki Bug wyłowiono ciało Leopolda Niemirki, ale nie było tam ani słowa, że jako aresztowany żołnierz podziemia niepodległościowego stał się on ofiarą UB-wskiej pacyfikacji.
A teraz o poezji. Jestem przekonany, że to właśnie śmierć Leopolda opisał w swym wierszu pochodzący z Gródka Czesław Białowąs, który młodzieńcze epizody ze swych kontaktów z partyzantami wplótł w poetycką tkankę 19 wierszy opublikowanych w zbiorze poetyckim Świadectwa chorej pamięci zamieszczonym w ostatnim numerze miesięcznika „Odra” z 1981 r. (nr 11).
W 1945 r. rodzina Białowąsów mieszkała w Gródku w domu administratora dawnego majątku, który znajdował się niedaleko drogi na dawne młynisko dochodzącej do Bugu. Czesław Białowąs jako wówczas 13-letni chłopak mógł być naocznym świadkiem tego morderstwa, o tym wydarzeniu mówiła potem cała wieś. Niektóre szczegóły z wiersza zgadzają się w pełni: wg relacji rodzinnej Leopold miał przy sobie partyzanckiego VIS-a (pistolet wyjątkowo ceniony przez partyzantów; drugi pistolet pozostał w domu). UB-owcy na brzegu rzeki dobili Leopolda, a ciało wrzucili do rzeki. I to mógł widzieć młodziutki Białowąs – zapewne z daleka – bo UB-owcy nie dopuścili by postronnych ludzi do obserwacji egzekucji z bliska. Jestem więc pewien, że Czesław Białowąs w swym wierszu „upamiętnił” morderstwo właśnie mego stryjecznego dziadka.
W części końcowej o wspomnianej drugiej naturze poety Czesława Białowąsa, rocznik 1932. Dzięki badaniom naukowym historyków dr Kazimierza Krajewskiego i dr Tomasza Łabuszewskiego wiemy dziś, że pochodzący z Gródka wówczas 18-letni Czesław Białowąs został zwerbowany przez UB na początku 1950 r. Ofiarami jego działalności jako agenta "Małachowskiego" było potem wielu mieszkańców Podlasia. Przypadek jego jest szczególny, gdyż przyrodni brat Stanisław Białowąs ps. „Boruta” zginął w Jabłonnie w lecie 1946 r w starciu z grupą operacyjną UB, jego matka, siostra i drugi brat siedzieli w więzieniach. Czesław Białowąs pozostał tajnym współpracownikiem służb do końca swego niechlubnego życia (zmarł w 1981 r. we Wrocławiu, w oczach środowiska był zasłużonym nauczycielem). Szczegóły prowokacji „Bezpieki” z agentem „Małachowskim” zakończonej rozbiciem patroli por. Józefa Małczuka „Brzaska” i Arkadiusza Czapskiego „Arkadka” w dniach 7 kwietnia i 30 września 1950 r. zostały pokazane w spektaklu telewizyjnym Tajny współpracownik w reżyserii Czesława Langa (2008 r.).
Poprosiłem prof. Grzegorza Marca z warszawskiego Instytutu Badań Literackich PAN, jak ocenia literackie walory poezji Czesława Białowąsa. Usłyszałem, że nie jest to poezja porywająca, ale też nie jest to grafomaństwo. W wierszach widać inspirację Broniewskim i Różewiczem z młodego okresu, jest to jednak poezja dosyć prosta, bez metafor. Profesor Marzec nie krył zdziwienia, gdy na koniec opowiedziałem mu karierę autora-poety jako TW, i że odniesienia w treści wierszy nie są wyłącznie licencją poetycką, a wręcz przeciwnie - są one oparte na wydarzeniach tragicznie realnych.
Wspomniany historyk K.Krajewski (prywatnie od lat mój przyjaciel) w studium historycznym pt. „Zwyczajny” resort napisał, że Czesław Białowąs w wierszach opublikowanych w „Odrze” opisał konkretne wydarzenia „utrwalania władzy ludowej” z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX w.: śmierć swego brata „Boruty”, aresztowanie i proces matki, likwidację patrolu „Brzaska” i patrolu „Arkadka”, i że można zidentyfikować wszystkie sytuacje opisane w jego wierszach, z wyjątkiem jednej – chodziło o wiersz Przyłapali go z pistoletem z poetyckim opisem likwidacji doraźnej polegającej na zamordowaniu przez UB aresztowanego żołnierza podziemia niepodległościowego.
Okazuje się jednak, że i ten wiersz ma swoje realne tło w postaci mordu Leopolda Niemirki nad Bugiem z rąk UB-wskich oprawców.
Właśnie minęła 80-a rocznica tragicznej śmierci Leopolda.
Cześć Jego pamięci !